Drodzy Czytelnicy, radzę wam bardzo uważać na to, co mówicie w urzędach administracji centralnej. Owszem, można wyrażać głośno swój zachwyt dla świetnej organizacji pracy, dla polityki rządu Tuska, dla życzliwości urzędników lub dla konkretnego ministra.
Ale nie powinno się nikogo ani niczego krytykować, a już w szczególności nie należy używać zwrotów frazeologicznych lub jakichkolwiek przenośni czy metafor, mogących sugerować narastanie w obywatelu uczuć gwałtownych i trudnych do kontrolowania. W tym także emocji, które obywatel w desperacji mógłby skierować sam przeciwko sobie, bo władza bardzo się o każdego obywatela troska i również w takiej sytuacji musi interweniować.
Taki los spotkał pewnego pana, którego historię opisał dziennik „Metro”. Pan ten jest właścicielem domu, który wynajmuje na biura. Państwo zamierza go wywłaszczyć z parkingu przed nią, żeby zbudować tam wiadukt. Jak nietrudno się domyślić, dla właściciela domu oznacza to koniec zarabiania na wynajmie. Dlatego złożył protest w dawnym Ministerstwie Infrastruktury, obecnie – transportu. Protest leżał sobie półtora roku, bo akurat żaden urzędnik nie miał chwilki, żeby rzucić na niego okiem. Oni tam są od dbania o Polskę, a nie od wczytywania się w papierki jakichś pieniaczy.
Całość na http://wpolityce.pl/
Zobacz też:
Ale nie powinno się nikogo ani niczego krytykować, a już w szczególności nie należy używać zwrotów frazeologicznych lub jakichkolwiek przenośni czy metafor, mogących sugerować narastanie w obywatelu uczuć gwałtownych i trudnych do kontrolowania. W tym także emocji, które obywatel w desperacji mógłby skierować sam przeciwko sobie, bo władza bardzo się o każdego obywatela troska i również w takiej sytuacji musi interweniować.
Taki los spotkał pewnego pana, którego historię opisał dziennik „Metro”. Pan ten jest właścicielem domu, który wynajmuje na biura. Państwo zamierza go wywłaszczyć z parkingu przed nią, żeby zbudować tam wiadukt. Jak nietrudno się domyślić, dla właściciela domu oznacza to koniec zarabiania na wynajmie. Dlatego złożył protest w dawnym Ministerstwie Infrastruktury, obecnie – transportu. Protest leżał sobie półtora roku, bo akurat żaden urzędnik nie miał chwilki, żeby rzucić na niego okiem. Oni tam są od dbania o Polskę, a nie od wczytywania się w papierki jakichś pieniaczy.
Całość na http://wpolityce.pl/
Zobacz też: