Książka przez swoją łamiącą tabu bezpośredniość, zyskała wiele nieprzychylnych recenzji i opinii... Tym bardziej warto ją przeczytać i samemu wyciągnąć wnioski ;)W psychiatrii nie ma już co ulepszać czy zmieniać ale przede wszystkim należy ją ograniczyć zaczynając od prawa, które umożliwia bezzasadne odbieranie wolności na podstawie domniemań i przypuszczeń ...
Wydawnictwo: Finna Oficyna Wydawnicza
Liczba stron: 192
Oprawa: miękka
ISBN: 83-89929-20-1
Andrzej Marek Michorzewski, urodzony we Włocławku, ukończył Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Gdańsku. Facet, który uchronił mnie przed obowiązkową służbą wojskową, współzałożyciel "Kobranocki" (autor nazwy zespołu), twórca wszystkich tekstów piosenek. Przedtem najczęściej anonimowy autor kilku studencko-turystycznych standardów. W latach osiemdziesiątych członek Grupy Toruń. Autor powiedzenia "albo prawo, albo sprawiedliwość", wielokrotnie karany sądownie za porównywanie polskiej psychiatrii do nazistowskiej, za odmowę sporządzenia opinii sądowo-psychiatrycznych oraz za posądzanie sądów i prokuratury o nieprzestrzeganie prawa. Oskarżony o nielegalne zatrudnianie swoich pacjentów. Przez blisko siedem lat dyrektor Szpitala Psychiatrycznego w Świeciu. Rezygnując ze stanowiska stwierdził, że wstydził się być psychiatrą i wyemigrował gdzieś na prowincję. Od 2000 roku nie odbiera telefonów...
Opis z artykułu : Afery, Korupcja i Dewiacja - XXI Wiek
Andrzej Marek Michorzewski - lekarz psychiatra, poeta. Urodził się we Włocławku, ukończył Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Gdańsku. W latach 80-tych XX wieku członek Grupy Toruń. Wraz z Romualdem Bobkowskim, adiunktem z Instytutu Fizyki oraz studentem Andrzejem Wilczewskim nagrali wiosną 1983 kasetę z piosenkami o stanie wojennym pod tytułem 'Na wzwodzie'. W 1984 na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego w Toruniu, którego ordynatorem był Michorzewski został skierowany za odmowę odbycia służby wojskowej muzyk Andrzej Kraiński. Efektem spotkania było powstanie zespołu Latający Pisuar, który rok później zmienił nazwę na Kobranocka. Michorzewski został głównym autorem tekstów jego piosenek. Za największy przebój uważa się utwór 'Kocham Cię, jak Irlandię'. Był autorem znanego przed laty hasła "albo prawo, albo sprawiedliwość".
Przez siedem lat był dyrektorem Szpitala Psychiatrycznego w Świeciu. Zrezygnował ze stanowiska twierdząc, że wstydzi się być psychiatrą w Polsce. Wielokrotnie karany sądownie, m.in. za zarzucenie polskiej psychiatrii stosowania nazistowskich metod, za odmowę sporządzenia opinii sądowej oraz za oskarżenie sądów i prokuratury o nieprzestrzeganie prawa. Był też oskarżony o nielegalne zatrudnianie swoich pacjentów. W 2005 roku wydał książkę "Dzień, w którym wybiło szambo, czyli nadużycia w psychiatrii". Dnia 26 października 2007 został zatrzymany przez CBA pod zarzutem przyjmowania łapówek i fałszowania dokumentacji medycznej. Po przesłuchaniu w prokuraturze we Wrocławiu został zwolniony za kaucją w wysokości 20.000 zł z zakazem opuszczania kraju. Całkiem możliwe, że zatrzymanie to było skutkiem zemsty byłych kolegów Andrzeja za ujawnienie szamba jakim jest lecznictwo psychiatryczne w Polsce na przełomie II/III Tysiąclecia, czyli XX i XXI wieku.
"Dzień, w którym wybiło szambo, czyli nadużycia w psychiatrii"
Po "Dzień, w którym wybiło szambo" sięga się będąc pod natchnieniem np. "Stulecia chirurgów" Jürgena Thorwalda, a sięgają ludzie niezwykle zainteresowani historią medycyny i oczekujący równie fascynującego wprowadzenia w świat psychiatrii. Okazuje się, że jest to materiał diametralnie różny od wielu oczekiwań, do tego bardzo trudny do scharakteryzowania. Z notatki na okładce dowiadujemy się, że autor jest byłym dyrektorem szpitala psychiatrycznego w Świeciu, który porzucił swój zawód, ponieważ wstydził się być psychiatrą w Polsce. Ponadto jest autorem tekstów grupy "Kobranocka" i outsiderem. Nie wiem, czy coś mogłoby bardziej rozpalić ciekawość czytelników. Tymczasem książka zawiera refleksje w postaci nieusystematyzowanej, nieomal niezredagowanej, bardzo spontanicznej i bezpośredniej. Dotyczą one kilkunastu problemów współczesnego polskiego lecznictwa chorób psychicznych i opisane są w kilkudziesięciu krótkich ni to felietonach, ni to sprawozdaniach. Tematy powtarzają się po kilka razy, są wałkowane na różne sposoby, jak gdyby autor co wieczór próbował napisać jakiś artykuł na frapujący go temat, lecz nigdy nie był ze swojego tekstu zadowolony i każdego dnia rozpoczynał pisanie od nowa.
Książka dr Michorzewskiego ma ogromną wartość poznawczą. Opisy szpitali zlokalizowanych z dala od wielkich miast gdzie byłyby najbardziej potrzebne, pozbawionych jakiejkolwiek infrastruktury, przeludnione, niespełniające żadnych standardów bezpieczeństwa czy higieny, robią bardzo przygnębiające wrażenie, podobnie jak łagry i miejsca zsyłki. Jest to wizja medycyny strasznie zacofanej, która nie leczy, lecz zniewala, odczłowiecza osoby, które miały nieszczęście udać się na taką "zsyłkę". Dostaje się i politykom i innym lekarzom, i różnym "oszołomom", a autor ma tu na myśli osoby pełne dobrych chęci, które jednak z uwagi na zupełny brak wiedzy na temat rzeczywistości, o którą chcą zawalczyć, stają do walki naprzeciw niewłaściwych osób, za to w obronę brani są właśnie poszkodowani pacjenci psychiczni. Po takiej wizji człowiek nie dziwi się wcale, że autor mógł wstydzić się tego, że reprezentuje tę gałąź medycyny jaką jest psychiatria. Książkę czyta się bardzo trudno, jednak wydaje się, że gdyby tekst uporządkować i usystematyzować, bez wątpienia mógłby stać się czymś, co może zainteresować poważny ogół społeczeństwa.
"Dzień, w którym wybiło szambo, czyli Nadużycia w psychiatrii" to książka popełniona niejako w afekcie, zapewne celowym, na wszelki wypadek. Afekt to dla niej jedyna okoliczność łagodząca i najważniejszy argument przemawiający za jej powstaniem. Książka napisana jako autoterapia po obejrzeniu szamba i poznania metod psychiatrii od kuchni, książka pokazująca psychiatrię od środka, a także pokazująca stan jaki może mieć pacjent po pobycie na leczeniu. Książka jako wylanie z siebie dręczącego chaosu i koszmarnych wspomnień – jak spowiedź przed zakonnikiem albo psychoterapeutą. Przed nimi nie dbamy o logiczną konstrukcję tego, o czym mówimy, bo mówimy, żeby zrzucić z siebie ciężar, wiedząc, że nie będzie on poddany ocenie. Mówimy, jednocześnie odkrywając dopiero, co sami myślimy i czujemy. I dopiero potem, po tej ekspiacji, przychodzi czas na systematyzację tego, cośmy wypowiedzieli, czas na chwilę refleksji, dogłębne przemyślenie i wysnucie wniosków. "Dzień, w którym wybiło szambo" to zapis tej ekspiacji dyrektora psychiatry – surowy nawet bez korekty i redakcji, nieprzemyślany jeszcze zaczynek do naukowego opracowania postawionych tez.
Rewolucyjna książka dr Michorzewskiego ma także bardzo mocny punkt – pierwszy rozdział. Wywód o miejscu grup mniejszościowych, o ich labelizacji, jest do bólu szczery, a oparcie się na teorii stygmatyzacji Goffmana – celne. Zacytuję Michorzewskiego piszącego o Goffmanie: "Zaobserwował on [Goffman], że ludzie niepełnosprawni, renciści lub emeryci oraz bezdomni, włóczędzy, bezrobotni, a także osoby o odmiennej orientacji seksualnej, samotni albo żyjący w konkubinacie, osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne, mniejszości narodowe, religijne czy polityczne, to grupy, którym przypisujemy dwie wspólne cechy". Tymi cechami według Goffmana są: społeczne napiętnowanie i labelizacja (etykietowanie). Michorzewski drażni tłumaczeniem, że jako autor zrezygnował z wykonywania zawodu, bo wstydził się być psychiatrą w takich warunkach – łatwiej zrezygnować, niż działać, zmieniając to, co się potępia, a chociaż wydaje się, że stanowisko dyrektora szpitala psychiatrycznego nadaje się do działania lepiej niż brak stanowiska. Ale może lepiej zrezygnować, żeby móc powiedzieć prawdę i psychiatrię nazwać po imieniu, jak w tytule: Szambo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga. Od lutego 2013 roku komentarze mogą ukazywać się ze znacznym opóźnieniem
Możesz użyć następujących atrybutów HTML:
Tekst pogrubiony: <b>twój tekst... </b>
Tekst pochylony: <i>twój tekst...</i>
Odnośnik (Link): <a href="adres strony">widoczna nazwa</a>
Adres e-mail: <a href="mailto:wstaw adres e-mail">nazwa</a>