wtorek, 26 listopada 2013

Ciemna strona psychiatrii

"Jeśli masz młotek, wszystko wygląda na gwóźdź. Jeśli masz DSM, każde zachowanie odbiegające od przyjętej normy wygląda na zaburzenie psychiczne."

David Rosenhan chciał sprawdzić, w jaki sposób psychiatrzy diagnozują pacjentów i czy na pewno robią to dobrze.

David Rosenhan wybrał się do szpitala psychiatrycznego, bo coś go niepokoiło. Dyżurującemu lekarzowi opowiedział, że na ogół czuje się w porządku, ale od czasu do czasu słyszy w głowie głos, który mówi: „Łup”. Psychiatra obdarzył go profesjonalnym spojrzeniem i przeprowadził zwyczajowy wywiad. Rosenhan zachowywał się całkowicie normalnie, odpowiadał rozsądnie oraz ze spokojem. Ale to „łup” wystarczyło, żeby psychiatra zdiagnozował u niego schizofrenię (głosy!) i skierował go do szpitala, gdzie podano mu silne leki neuroleptyczne.

Tak naprawdę doktor David Rosenhan w ogóle nie przejmował się tym, co działo się w jego głowie, i tak nie słyszał w niej żadnych głosów poza własnym. Niepokoiło go co innego: chciał sprawdzić, w jaki sposób psychiatrzy diagnozują pacjentów i czy na pewno robią to dobrze. W tym celu poprosił grupę osób, m.in. studenta psychologii, troje psychologów, gospodynię domową, malarza, i pediatrę, by wybrali się do 12 szpitali psychiatrycznych i opowiedzieli w nich tę samą historię co on. Zdarzały się drobne odstępstwa, jedni słyszeli „łup”, inni „pusty” albo coś podobnego. Jedno się nie zmieniało: po przyjęciu do szpitala ci fałszywi pacjenci zaczynali zachowywać się całkowicie normalnie. Mimo to każdy z nich spędził na oddziale średnio 19 dni, najdłuższy pobyt trwał zaś prawie dwa miesiące. Jednak najciekawsza rzecz dopiero przed nami: często to współpacjenci stawiali o wiele lepsze diagnozy niż psychiatrzy. To na ogół oni orientowali się, że coś jest nie tak. Fałszywi pacjenci dość często musieli tłumaczyć się, że nie są dziennikarzami ani profesorami.

 

Czytaj całość: http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/ 

Pobierz/czytaj online: Cienma strona psychiatrii

Zobacz też:

- Nowe wymysły psychiatrów - Zapomnij o ADHD, teraz dzieci mają DMDD
- Opis eksperymentu Davida Rosenhana
- Racjonalnie o psychiatrii - lek. med. Krzysztof Chudziński
- Lot nad kukułczym gniazdem książka i film
- Michel Foucault - Historia Szaleństwa w dobie klasycyzmu
- Pseudopacjenci Rosenhana - jak łatwo zostać schizofrenikiem
- Lot nad kukułczym gniazdem psycho-pharmy

czwartek, 21 listopada 2013

Oglądaj online film "Człowiek z ziemi"

Chciałbym polecić ciekawy aczkolwiek kontrowersyjny film. Niektórym się spodoba a niektórym nie, również ze względu na pojawiające się wątki religijne. Warto go jednak obejrzeć i zadać sobie m. in. pytanie o cienką granicę normalności. Nie będę zamieszczał recenzji ponieważ mogła by zepsuć efekt po obejrzeniu filmu. Dobrą recenzjię znajdziecie na Filmweb.pl
 


piątek, 15 listopada 2013

Film Oszukana Online

Oglądajcie online film "Oszukana"

Los Angeles, 1928 rok. Christine wychodzi do pracy, zostawiając kilkuletniego syna w domu. Gdy wraca, dziecka nie ma.



 Fabuła

 Jest rok 1928, Los Angeles. Samotna matka Christine Collins wychowuje dziewięcioletniego syna Waltera. Pewnego dnia wychodzi do pracy, zastępując koleżankę. Kiedy wraca do domu, nie zastaje tam syna. Po przeszukaniu okolicy postanawia zgłosić zaginięcie, jednak policja zajmuje się sprawą dopiero następnego dnia, przekonując matkę, że syn na pewno wróci sam.

Po kilku miesiącach policja wreszcie odnajduje Waltera. Przy blasku reporterskich fleszy syn zostaje zwrócony matce. Jednak ta nie rozpoznaje w nim swojego dziecka. Kapitan J.J. Jones próbuje jej wmówić, że się myli, a zmiany chłopca powstały wskutek ciężkich przeżyć. Christine jest jednak pewna, że to nie jej syn, co potwierdza stomatolog chłopca i nauczycielka ze szkoły. Wielebny Briegleb postanawia jej pomóc i przeciwstawić się skorumpowanej policji. Kapitan, nie mogąc pozbyć się kobiety, umieszcza ją w zakładzie psychiatrycznym. Twierdzi, że nie jest zdrowa na umyśle, skoro nie rozpoznaje własnego dziecka. Christine jest tam bardzo źle traktowana, zmuszana do zażywania leków i szantażowana.

W tym czasie zatrzymany przez policję chłopiec Sanford opowiada detektywi makabryczną historię o tym, jak jego wujek Gordon Northcott mordował małych chłopców i zmuszał go, żeby mu w tym pomagał. Rozpoznaje, że wśród ofiar był Walter Collins.

Brieglebowi udaje się wyciągnąć Christine ze szpitala psychiatrycznego, a następnie każdą zdrową kobietę, która się tam znajdowała. Zostaje wytoczony proces przeciwko policji i Northcottowi, który zostaje skazany na śmierć. Christine ma okazję stanąć twarzą w twarz z mordercą, jednak on nie przyznaje się do zamordowania jej syna.

Po kilku latach, w których kobieta wciąż nieskutecznie próbowała odnaleźć syna, odnajduje się jeden chłopiec, który razem z Walterem uciekł z farmy, ale później się rozłączył z synem Christine i nie wie, co się z nim stało. Daje to Christine nadzieję, że uda jej się odzyskać dziecko. Tak się jednak nie dzieje, choć kobieta przez całe życie wierzyła, że Walter żyje.


Gatunek: Dramat obyczajowy
Produkcja: USA
Premiera: 27 lutego 2009 (Polska) 20 maja 2008 (świat)
Reżyseria: Clint Eastwood
Scenariusz: J. Michael Straczynski

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Fabrykowanie chorób, czyli niewidzialna wojna o portfel klienta!

Rozpacz po śmierci bliskiej osoby trwająca dłużej niż dwa tygodnie to już depresja. Spokojnie, można ją leczyć. I na tym zarobić.

Lawinowo rosnąca liczba nowych syndromów, zespołów i zaburzeń mogłaby naprawdę martwić, gdyby nie to, że na większość dolegliwości opracowano odpowiednie leki. Jak to dobrze, że na świecie są koncerny farmaceutyczne.

A jak ADHD

ADHD jest cudownym przykładem sfabrykowanej dolegliwości – wyznał nieoczekiwanie, na kilka miesięcy przed śmiercią prof. Leon Eisenberg, który podłożył podwaliny pod badania nad nadpobudliwością u dzieci. Szokujące słowa padły w rozmowie z dziennikarzem niemieckiego „Der Spiegel”. Pionier psychiatrii dziecięcej podważył w niej wiarygodność dowodów na istnienie ADHD. Wspomniał, że mogły być sfabrykowane na korzyść koncernów farmaceutycznych. Gdy wywiad został opublikowany, prof. Eisenberg już nie żył. Nie mógł potwierdzić albo obalić tych słów. A rodzice nadpobudliwych dzieci mieli prawo poczuć, że grunt usuwa im się spod nóg. Zwłaszcza że przy okazji pojawiły się publikacje na temat lawinowo rosnącej sprzedaży leków na ADHD i katastrofalnych skutków ich powszechnego stosowania. Tylko w samych Niemczech ich sprzedaż wzrosła z 34 kg w 1993 r. do 1760 kg w 2011 r. W dodatku Shane Ellison, chemik, który po kilkunastu latach pracy w branży farmaceutycznej zmienił front i zaczął nagłaśniać skandaliczne praktyki byłych pracodawców, zaczął opowiadać o stosowanym w terapii ADHD ritalinie „dziecięcy drag, uzależniającym równie silnie jak kokaina”.

Psycholodzy i terapeuci, którzy na co dzień pracują z dziećmi, wskazywali, że prof. Eisenberg wcale nie był pierwszym, który badał ADHD, i że on sam nie negował istnienia wspomnianych zaburzeń u dzieci. Zwracał jedynie uwagę na nadużywanie tej diagnozy przez nierozsądnych lekarzy i rodziców, którzy receptę na lek traktowali jak wybawienie. Po pigułkach dziecko z rozszalałego furiata zamieniało się w aniołka. Ziarno niepewności zostało jednak zasiane, dziecięcy psychiatra zza grobu sprowokował dyskusję nie tylko na temat syndromu „rozwydrzonych bachorów”, jak dzieci z ADHD są nazywane przez sceptyków, lecz także innych sztucznie wykreowanych dolegliwości.

Doktor Tomasz Witkowski to psycholog odgrywający rolę czarnej owcy środowiska. W dwóch tomach swojej głośnej książki „Zakazana psychologia” wypunktował liczne przypadki błędów i hochsztaplerstwa.– Często jest tak, że odkrywamy jakąś nową jednostkę chorobową lub zaburzenie, które dotyczy niewielkiego odsetka populacji – opowiada. – Wkrótce jednak zaczyna być ono nadużywane przez diagnostów. Z pewnością należy do nich ADHD.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Psychobiznes wmawia chorobę dzieciom alkoholików!

"Równie dobrze moglibyśmy mówić o syndromach dorosłych dzieci rybaków, żołnierzy czy… psychologów" - mówi Dziennik.pl dr Tomasz Witkowski o syndromie Dorosłych Dzieci Alkoholików. Młody psycholog twierdzi, że na wykreowaniu syndromu DDA korzysta nie tylko "psychobiznes", ale też jego "klienci".

- Syndrom DDA zdiagnozowała u siebie również masa osób wychowanych w rodzinach, w których nie było żadnego problemu alkoholowego. Pokazuje to wiele badań. Co wart jest taki opis, który nie różnicuje ludzi zaburzonych od tych, których określamy mianem normy ? - pyta dr Tomasz Witkowski, enfant terrible polskiej psychologii, który w dwóch tomach książki "Zakazana Psychologia" wytknął swojemu środowisku liczne przypadki błędów, wypaczeń i hochsztaplerstwa.

Witkowski tłumaczy, że kiedy ludzie chętnie identyfikują się z jakąś diagnozą w psychologii nazywane to jest efektem horoskopowym. - Jeśli stwierdzenia takiej diagnozy są wystarczająco ogólne, to zaakceptuje je wiele osób, tak jak wiele osób uważa za trafne gazetowe horoskopy. Tyle mniej więcej jest wart syndrom DDA - mówi nam Witkowski.

A po co ktoś miałby go tworzyć? - To już zupełnie inna historia. Syndrom ten nie został stworzony przez psychologów, lecz przez ludzi pochodzących z rodzin z problemami alkoholowymi, którzy w jakiś sposób próbowali radzić sobie ze swoimi problemami. Jak wiele podobnych syndromów, miał on tę „zaletę”, że przerzucał odpowiedzialność za własne nieudane życie na pijących rodziców. A zatem sami DDA nadal są bardzo zainteresowani w podtrzymywaniu tego mitu - tłumaczy Witkowski.

Autor "Zakazanej psychologii" zauważa, że do ruchu DDA stopniowo dołączyła cała rzesza psychologów i psychoterapeutów, pojawiły się publiczne środki na finansowanie pomocy, otworzyły się prywatne gabinety i w ten sposób stworzony został potężny rynek usług. - Potężny, bo polscy apologeci syndromu DDA mówią nawet o liczbie 3 milionów dorosłych Polaków, którzy mogą cierpieć z jego powodu. W rzeczywistości być może znajdziemy wśród nich 10 proc osób, które dorastały w rodzinach alkoholików i w jakiś sposób cierpią z tego powodu, ale nie jest to rodzaj cierpienia, który wymaga odrębnego syndromu. Równie dobrze moglibyśmy mówić o syndromach dorosłych dzieci rybaków, żołnierzy czy… psychologów - mówi Witkowski.

piątek, 12 lipca 2013

Polska ukarana za zamknięcie kobiety w psychiatryku. Polacy zapłacą....

Mieszkanka Ołtarzewa, która została umieszczona przez policję w szpitalu psychiatrycznym po tym jak została skazana na dzień aresztu za obraźliwe zachowanie wobec sędziów, wygrała sprawę wytoczoną Polsce przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. 

Trybunał w Strasburgu uznał, że w sprawie kobiety Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności zgodnie z którą każdy obywatel ma zagwarantowane prawo do wolności oraz odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie. Tymczasem kobieta spędziła w szpitalu psychiatrycznym - wbrew swojej woli - kilka dni, a badania nie wykazały choroby. Sąd rejonowy w Warszawie przyznał, że została ona zatrzymana bezprawnie, ale nie zasądził wobec niej odszkodowania. Teraz decyzją Trybunału w Strasburgu kobieta otrzyma 6 tys. euro. 

http://www.wprost.pl/

Zobacz też: 

- I ty możesz zostać zamknięty w psychiatryku!

- I Ty możesz zostać psychiatrą lub jego pacjentem
- Psychuszka dla niepokornych
Racjonalnie o psychiatrii - lek. med. Krzysztof Chudziński

piątek, 21 czerwca 2013

U psychiatry - komedyjka

Współczesna psychiatria - czyli komu bije w dekiel....

 
OSOBY:
  1. Psychiatra
  2. Pacjent.

Zamiast charakterystyki osób powiedzmy, że gdyby Psychiatra nie był ubrany w biały fartuch, to obserwując zachowanie obu panów, postronny obserwator pomyślałby, że Psychiatrą jest Pacjent, zaś wymagającym leczenia Pacjentem jest Psychiatra.

Miejsce Akcji:

Gabinet lekarski. Przy stoliku siedzą Psychiatra i Pacjent. Trwa wywiad prowadzony przez Psychiatrę, którego celem jest postawienie diagnozy co też dolega Pacjentowi

AKCJA: (kurtyna w górę)

Psychiatra:

- Co też szanownemu panu dolega? Głosy pan słyszy, duchy pana nawiedzają? Czy też może jakaś inna szajba panu odbiła? (wybucha śmiechem, rzuca jakimś papierem w Pacjenta)

Pacjent: (lekko przestraszony zachowaniem Psychiatry)

- Głosy słyszę panie doktorze...

wtorek, 18 czerwca 2013

„Odkrywca” ADHD wyznaje, że to fikcyjna „choroba”

ADHD (ang. Attention Deficit Hyperactivity Disorder) tłumaczy się jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi. O ADHD słyszymy już od dawna. Nadpobudliwe dziecko, które w nadmiarze energii „skacze po ścianach” doprowadzając tym samym swoich opiekunów do kresu wytrzymałości, szybko otrzymuje etykietkę „ADHD”. Za przyczynę ADHD podaje się uwarunkowania genetyczne (jeśli trudno ustalić wyraźną przyczynę, najłatwiej zrzucić na geny), osoby z ADHD według powszechnej wersji mają specyficzne wzorce pracy mózgu. Jednak czy aby na pewno? Artykuł, który jakiś czas temu wpadł w moje ręce (link do artykułu na końcu tekstu) zburzył moje dotychczasowe wyobrażenie o ADHD – „odkrywca” ADHD, Leon Eisenberg, kilka miesięcy przed śmiercią (2009 r.) wyznał, że ADHD to fikcyjna „choroba”.

„ADHD to fikcyjna choroba”

głosi cytat z ostatniego wywiadu z „ojcem ADHD” na okładce niemieckiego pisma „Der Spiegel” – wydanie z dnia 2 lutego 2012 roku. Po co „tworzyć” chorobę? Jak pokazuje przykład chociażby nowotworu – na chorobie można całkiem nieźle zarobić. Najpopularniejszym sposobem „leczenia” ADHD jest farmakoterapia z lekiem Ritalin na czele. Tylko w samych Niemczech sprzedaż leków na ADHD wzrosła z 34 kg (w 1993 roku), do 1760 kg (w 2011 roku) – co oznacza 51 krotny wzrost sprzedaży (!). W Stanach Zjednoczonych co dziesiąty chłopiec wśród dziesięciolatków codziennie zażywa leki na ADHD. A jest to tendencja rosnąca.

Szwedzka Narodowa Komisja Doradcza w sprawie Bioetyki* (NEK) skrytykowała użycie Ritalinu. W opinii NEK z 22 listopada 2011 roku czytamy, że środki farmakologiczne zmieniają zachowanie bez żadnego wkładu ze strony dziecka. Doprowadziło to do ingerencji w wolność i prawa człowieka, ponieważ środki farmakologiczne wywołują zmiany w zachowaniu, ale nie uczą dzieci jak samodzielnie osiągnąć te zmiany. W ten sposób dzieci są pozbawiane umiejętności uczenia się na doświadczeniu, ich wolność jest ograniczona, a rozwój zablokowany. Zadaniem psychologów, nauczycieli i lekarzy jest bycie mądrym przewodnikiem dla dziecka w jego naturalnym rozwoju.

środa, 12 czerwca 2013

Z Facebookiem nie ma żartów

Bernhard Torsch napisał w pijanym widzie na Facebooku, że zamierza popełnić samobójstwo. Następnego dnia Austriaka odstawiono ciupasem na obserwację do szpitala psychiatrycznego.

Wystarczyło tylko dziewięć słów, aby wywrócić życie naszego bohatera do góry nogami. W nocy, siódmego marca Bernhard Torsch z Klagenfurtu po wypiciu sporej ilości piwa zasiadł do komputera. Miał nieźle w czubie, gdy przeczytał w internecie artykuł o dramatycznym wzroście liczby samobójstw w Grecji i Hiszpanii, spowodowanych kryzysem gospodarczym. Austriak niewiele myśląc umieścił na swym profilu na Facebooku krótki komentarz: ”Może coś się zmieni, jeśli i ja odbiorę sobie życie?”. Potem 41-letni internauta położył się do łóżka i zasnął kamiennym snem.

Następnego ranka, kiedy alkohol wywietrzał mu z głowy, doszedł do wniosku, że napisane w nocy zdanie jest głupie i bardzo dwuznaczne. Szybko usunął komentarz w nadziei, że nie przeczytało go zbyt wiele osób. Bernhard Torsch jest dziennikarzem, pracuje jako wolny strzelec, a od 2007 roku prowadzi poczytny blog. Po skasowaniu wpisu uznał sprawę za zamkniętą. Grubo się pomylił. Nie miał pojęcia, że wyląduje w psychiatryku z powodu jednego, nieprzemyślanego zdania wrzuconego do sieci.

wtorek, 11 czerwca 2013

"Medycyna" w służbie nietolerancji

Jeszcze nie tak dawno temu psychiatrzy na całym świecie szukali metod leczenia  homoseksualizmu. Niekiedy posuwano się przy tym do dość drastycznych rozwiązań. W Stanach Zjednoczonych, na przykład, prowadzono transplantację sutków pobranych u heteroseksualnych mężczyzn, które następnie wszczepiane były gejom. Podawano im również mieszankę azotu z tlenem po to, aby wywołać odurzenie podobne do stanu upojenia alkoholowego lub odurzenia narkotykami. Z pacjentami znajdującymi się w tym stanie prowadzono następnie psychoterapię lub terapię awersyjną polegającą na jednoczesnym pokazywaniu zdjęć o tematyce homoerotycznej i środków powodujących wymioty. Po wielu latach wysiłków i prób znalezienia złotego środka na wyleczenie z homoseksualizmu, lekarze przyznali w końcu iż "choroby" tej wyleczyć się nie da. 
 
W dalszej walce, pozostawał jednak wciąż jeszcze jeden radykalny środek, a mianowicie kastracja i lobotomia. Aime Wijffels, jeden z czołowych psychiatrów holenderskich, tak opisuje przeprowadzany przez siebie zabieg: "Dostęp do mózgu był stosunkowo łatwy i wiódł przez oczodół. Ostry skalpel należało wprowadzić do oczodołu, lekko popchnąć a po usłyszeniu charakterystycznego odgłosu, przekręcając skalpel wykonać cięcie w przedniej części mózgu". Na szczęście dla ludzkości, psychiatra ów zaprzestał tego rodzaju praktyk. Nawet według niego były one "nieco zbyt drastyczne". Jeszcze przed drugą wojną światową, gejów próbowano leczyć za pomocą kastracji. W latach 30-tych w państwach skandynawskich wprowadzono ustawy, umożliwiające legalne przeprowadzenie kastracji u mężczyzn, u których stwierdzono homoseksualizm. Co ciekawe, wprowadzając owe ustawy powoływano się na stwierdzenia Tomasza z Akwinu, który w "Casti Connubii" głosił, iż dla dobra całości ciała można poświęcić jego chorą część. W 1933 roku do władzy w Niemczech dochodzi Adolf Hitler. 
 

środa, 29 maja 2013

Tok-Fm, wywiad z dr. Tomaszem Witkowskim autorem Zakazanej Psychologii

"W psychologii jest mnóstwo szarlatanerii, wróżenia z fusów. Trzeba zdemaskować niecne praktyki"

"Trafia do mnie mnóstwo ludzi skrzywdzonych przez psychologów biegłych sądowych. Podstawowym problemem są metody diagnoz stosowane przez tych psychologów. Poza tym mamy do czynienia z piłatowym umyciem rąk: jako sędzia nie jestem w stanie ocenić wiarygodności świadka, więc powołuję psychologa, ale to ja-sąd stwierdzam, czy ten psycholog jest kompetentny.

Decyzja jest doskonale rozproszona. Jako sędzia nie czuję się w pełni odpowiedzialny za decyzję, bo wsparłem się biegłym, a biegły zupełnie nie czuje się odpowiedzialny za wyrok, bo to przecież decyzja sędziego. I w ten sposób jesteśmy w magicznym kręgu paragrafu 22 [...]

- W 1974 r. bardzo znany fizyk, noblista, Richard Feynman wygłosił wykład, w którym porównał nauki społeczne, a szczególnie psychologię, właśnie do kultów cargo. Jego zdaniem, przedstawiciele nauk społecznych naśladują pewne zachowania przedstawicieli nauk ścisłych, ale robią to podobnie do tego, jak wyspiarze naśladują działania białych ludzi. Widać staranność, zaangażowanie, ale to nie ma prawa działać..."

niedziela, 3 lutego 2013

Blog: Psychiatrzy - łowcy skór

Komentarze mogą pojawiać się ze znacznym opóźnieniem. Jednak zapraszamy na stronę na Facebooku, gdzie możecie dodawać posty, komentarze i ciekawe informacje w tym temacie. Zapraszamy również do Archiwum naszej strony oraz do odwiedzenia polecanych stron.

Kontakt  (w ważnych sprawach)

sobota, 2 lutego 2013

Zainfekowana psychologia

Uważaj, bo możesz zostać oskarżony o pedofilię lub pozbawiony praw rodzicielskich tylko na postawie testu, który część psychologów porównuje do wróżenia z fusów.

To że Marek W. podczas testów psychologicznych w zaprezentowanych mu plamach dostrzegł ptaka, spowodowało, że biegły psycholog napisał, że cechuje go brak stabilizacji i skłonność do zmian. Opinia przygotowana została dla sądu, który miał rozstrzygnąć, czy może on sprawować opiekę nad. swoim synem.

Testy polegające na subiektywnej interpretacji przez psychologa skojarzeń, jakie wywołują u badanego narysowane plamy, są niejednokrotnie podstawą wydawania wyroków w sądzie. Ponad stu naukowców, psychologów-praktyków i studentów protestuje przeciwko stosowaniu tzw. testów projekcyjnych przez psychologów sądowych i klinicznych.

Pokrzywdzeni testem

Adwokat Rafał Wąworek ze stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka opowiada o sprawie swojego klienta Marka W., który wraz z żoną i dziećmi wyjechał do Anglii. Kiedy małżonkowie postanowili się rozejść, starszy syn wrócił z ojcem do Polski. Chłopak miał 14 lat. Marek W. jest wysoko wykwalifikowanym inżynierem elektronikiem i bez problemu znalazł dobrą pracę w Polsce. Jego żona zażądała – wbrew woli dziecka - aby starszy syn wrócił do niej. Sąd podejmując decyzję poprosił biegłego psychologa o opinię. - Ponieważ mój klient w pokazanej mu plamie dostrzegł ptaka, biegły psycholog na tej podstawie uznał, że cechuje go brak stabilizacji i skłonność do zmian – opowiada mecenas. – Chłopiec został mu odebrany. Dodaje, że gdyby jego klient był zawodowym żołnierzem, mógłby zobaczyć pistolet. - Wtedy aż strach myśleć, do jakich wniosków doszedłby interpretujący test psycholog - dodaje. Mecenas Wąworek twierdzi, że nie ma nic przeciwko opiniowaniu spraw przez biegłych psychologów. Chciałby jednak, aby posługiwali się metodami mniej arbitralnymi.

Inny pokrzywdzony Mariusz D. od pięciu lat zmaga się z piętnem pedofila i kazirodcy. Zawiadomienie do prokuratury oparte zostało o ekspertyzę psychologa sporządzoną na podstawie testów projekcyjnych przeprowadzonych u jego dzieci. Żona Mariusza D. po kilkunastu latach małżeństwa kazała mu wyprowadzić się z domu. Podejrzewała go o zdradę. Później zażądała od niego gigantycznych pieniędzy. Gdy ten odmówił, oskarżyła go o molestowanie dwójki dzieci. Po pięciu latach sprawę umorzono, a dzieci decyzją kuratora przebywają z ojcem. Matka odwiedza je dwa razy w miesiącu. – Nikt nie jest w stanie zrozumieć, jak bardzo zostałem skrzywdzony i ile się nacierpiałem przez te pięć lat – opowiada Mariusz D. – Co gorsza wyrok sądu nie mówi, że nie było molestowania dzieci, tylko, że brak jest dowodów - dodaje.

Opinia biegłego

czwartek, 24 stycznia 2013

Narodziny ideologii - Nowa Debata


“Nic dziwnego, że studenci medycyny bezkrytycznie zaakceptowali dogmaty biomedycznego redukcjonizmu w psychiatrii. Nie starczało im czasu na czytanie i analizowanie literatury źródłowej. Sam, dopiero po pewnym czasie i w miarę upływu stażu specjalizacyjnego, zrozumiałem, że psychiatrzy równie rzadko co studenci czytają krytycznie literaturę medyczną.”

Collin Ross, profesor psychiatrii klinicznej w Southwest Medical Center w Dallas w stanie Teksas (1995)


Jak dotąd krok po kroku przeanalizowaliśmy najważniejsze aspekty epidemii zaburzeń psychicznych, jaka wybuchła w Stanach Zjednoczonych na przestrzeni ostatnich 50 lat. Przegląd literatury medycznej pod kątem uzyskiwanych rezultatów leczenia każe jednak podstawić kolejne pytanie. Dlaczego społeczeństwo przekonane jest, iż w ciągu ostatnich 50 lat mieliśmy do czynienia z „psychofarmakologiczną rewolucją” w psychiatrii, skoro literatura naukowa jednoznacznie wskazuje, że nic takiego nie miało miejsca? Jakie są źródła tego zadziwiającego złudzenia? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy wrócić do genezy „biologicznego modelu psychiatrii” i prześledzić jego rozwój, a następnie omówić narrację, którą na swój temat rozpropagowała psychiatria po tym, jak ów model przyjęto za obowiązujący.

Trudne dni psychiatrii

Lata 50. XX w. to złote czasy w historii psychiatrii. Wydawało się wówczas, że każdego roku następują w niej przełomowe odkrycia i profesja ta miała wszelkie powody, aby widzieć przed sobą świetlaną przyszłość. Psychiatrzy otrzymali do swojej dyspozycji cudowne pigułki, dzięki czemu psychiatria upodobniła się do innych gałęzi medycyny. Kiedy Krajowy Instytut ds. Zdrowia Psychicznego (National Institute of Mental Health, NIMH) oraz inne środowiska zaczęły propagować teorię o nierównowadze chemicznej w mózgu jako przyczynie zaburzeń psychicznych wydawało się, że leki będą skutecznym antidotum na te fizjologiczne choroby. W słowach byłego dyrektora NIMH, Geralda Klermana, „Amerykańska psychiatria uznała psychofarmakologię za swoją specjalność”. Jednak już dwie dekady później dobre czasy minęły i psychiatria pogrążyła się w głębokim kryzysie. Stała się celem rozmaitych ataków, a sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że nawet samo jej istnienie stanęło pod znakiem zapytania. Jak w 1980 roku zauważył ówczesny dyrektor Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (American Psy­chiatric Association, APA), Melvin Sabshin, „profesja dostała się pod ciężki ostrzał z wielu stron, tracąc z przy tym swoich sojuszników”.

Pierwszym poważnym problemem dla psychiatrii stało się intelektualne wyzwanie, jakie w 1961 roku rzucił jej Thomas Szasz, psychiatra na Uniwersytecie Stanowym Nowego Jorku w Syracuse, a które podważało jej legitymizację. W książce Mit choroby umysłowej (The Myth of Mental Illness) dowodził on, że zaburzenia psychiczne nie mają charakteru medycznego, a diagnozy psychiatryczne są wyłącznie etykietkami, jakie przykleja się ludziom zmagającym się z „życiowymi problemami” lub jednostkom zachowującym się w sposób niezgodny z normami społecznymi. Jego zdaniem psychiatrzy mają więcej wspólnego z policjantami i kapłanami aniżeli z lekarzami. Koncepcje Szasza wywołały poruszenie w środowisku psychiatrów, gdyż nawet media głównego nurtu, takie jak „ The Atlantic” i „Science”, uznały jego argumentację za trafną i istotną. Magazyn „Science” pisał, że traktat Szasza jest „niezwykle odważny i pouczający (…) śmiały i niejednokrotnie genialny”. Jak relacjonował później Szasz w rozmowie z dziennikiem „New York Times”, „ podczas wielokrotnych dyskusji, prowadzonych w zadymionych pokojach, słyszałem opinię, że Szasz pogrzebał psychiatrię. Taką też miałem nadzieję”.

Jego książka zapoczątkowała powstanie „ruchu antypsychiatrycznego”, który wsparli znani europejscy i amerykańscy intelektualiści, w tym m.in. Michel Foucault, R. D. Laing, David Cooper czy Erving Goffman. Publicznie kwestionowali oni „medyczny model” zaburzeń psychicznych sugerując, że szaleństwo jest „zdrową” reakcją na działania opresyjnego społeczeństwa. Szpitale psychiatryczne zaczęto przedstawiać jako ośrodki służące sprawowaniu kontroli społecznej, a nie leczeniu. Pogląd taki dodatkowo rozpowszechnił i utrwalił film pt. „Lot nad kukułczym gniazdem”, który w 1975 roku nagrodzony został kilkoma Oskarami. W obrazie tym pielęgniarka Ratched sportretowana jest jako zły glina, a film kończy się tym, że Randle Mc Murphy (Jack Nicolson) za nieprzestrzeganie szpitalnych zasad ukarany zostaje lobotomią.

Drugi problemem, z jakim psychiatria musiała się zmierzyć, była konieczność coraz silniejszej rywalizacji o pacjenta. W latach 60. i 70. rozkwitł w Stanach Zjednoczonych przemysł terapeutyczny. Pojawiły się tysiące terapeutów i konsultantów oferujących swe usługi „neurotykom”, do których – od kiedy Freud przywiózł do USA swoją kozetkę – psychiatria rościła sobie wyłączne prawa. Już w 1975 roku liczba terapeutów nie-psychiatrów przewyższyła liczbę praktykujących psychiatrów. Co więcej, z łask wypadły benzodiazepiny – neurotyczni pacjenci, którzy jeszcze w latach 60. ochoczo sięgali po owe „pigułki szczęścia”, teraz coraz chętniej wybierali terapię „krzyku pierwotnego” („primal scream therapy”), pobyt w Instytucie Esalen lub jedną z wielu innych terapii „alternatywnych” mających na celu uzdrowienie chorej duszy człowieka. Częściowo wskutek rosnącej konkurencji średnie zarobki roczne psychiatrów w latach 70. wynosiły zaledwie 70.600 dolarów i chociaż wynagrodzenie to było jak na tamte czasy przyzwoite, to jednak plasowało psychiatrię na dole tabeli dochodów, jeżeli chodzi o lekarzy w Ameryce. „Specjaliści od zaburzeń psychicznych nie będący psychiatrami przejmują wiele, jeśli nie wszystkie obszary, które psychiatria uważała za swoją domenę” ostrzegał David Adler, psychiatra z Uniwersytetu Tufta. W jego opinii uzasadniona była obawa, że psychiatria może po prostu „nie przetrwać”.

W obrębie psychiatrii pogłębiały się też podziały wewnętrzne. Mimo że wraz z pojawianiem się środka o nazwie torazyna model biologiczny zyskiwał przewagę, a większość psychiatrów zachwalała działanie leków, to jednak wielu freudystów, którzy jeszcze w latach 50. dominowali na amerykańskich uniwersytetach, nie zaakceptowało nowego oblicza psychiatrii. O ile uznawali oni pewną użyteczność leków psychiatrycznych, o tyle wciąż postrzegali zaburzenia psychiczne jako problem natury głównie psychologicznej. W rezultacie w latach 70. między wyznawcami teorii Freuda a zwolennikami „modelu biologicznego” rozgorzał głęboki, filozoficzny spór. Jakby tego było mało, w branży pojawiła się trzecia frakcja – zwolennicy „psychiatrii społecznej”. Grupa ta uważała, że psychozy i zaburzenia emocjonalne są często skutkiem konfliktu między jednostką a otoczeniem. W związku z tym, zmiana bądź stworzenie nowego, bardziej przyjaznego środowiska – jak uczynił to Loren Mosher w ramach Projektu Soteria – miało być skuteczną metodą leczenia. Podobnie jak freudyści psychiatrzy środowiskowi odrzucali zastosowanie farmaceutyków jako fundament terapii traktując je jako środki mogące w pewnych przypadkach okazać się pomocne, natomiast w innych – nie. Tym samym, jak scharakteryzował sytuację Sabshin, konflikt, który powstał między tymi trzema paradygmatami, wywołał w psychiatrii „kryzys tożsamości”.

Pod koniec lat 70. kierownictwo Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego otwarcie mówiło o tym, że psychiatria toczy walkę o „przeżycie”. O ile w latach 50. była jedną najszybciej rozwijającą się dziedziną medycyny, o tyle już w latach 70. odsetek absolwentów medycyny wybierających psychiatrię na swoją specjalizację spadł z 11% do niecałych 4%. W artykule “Psychiatry’s Anxious Years” „New York Times” interpretował ten gwałtowny spadek zainteresowania psychiatrią wśród przyszłych lekarzy jako „szczególnie bolesny akt oskarżenia sformułowany pod jej adresem”. 
(…)

Przeczytaj cały artykuł w serwisie: Nowa Debata

Zobacz również:

Narasta społeczny bunt przeciw biopsychiatrii -  wywiad z Robertem Whitakerem
O lekach, które mogły być gorsze od choroby
Sąd nad psychiatrią?
Kilka Uwag O Państwie Terapeutycznym

Zachowaj artykuł: PDF

Zaprzyjaźnione strony:

Wolne Media - Toplistaopsychiatrii.pl

Najlepsze Blogi Katalog Stron Katalog Stron Statystyki, katalog stron www, dobre i ciekawe strony internetowe Katalog stron katalog stron katalog.budzyk


Jeśli zgadzasz się z przesłaniem i tematyką tej strony, jesteś ofiarą psychiatrów, lub nie są Ci obce problemy ludzi borykających się z przymusem psychiatrycznym, dyskredytacją, nadużyciami, pomóż w promocji tej strony: skopiuj kod poniżej i wklej go na swoją stronę lub fora. Z góry serdeczne dziękuję.

anty-psychiatria.blogspot.com

http://anty-psychiatria.blogspot.com/

Skopiuj pasek mikro kodu (Html): <a href="http://anty-psychiatria.blogspot.com/" target="_blank"><img src="https://lh6.googleusercontent.com/-1eA28V8ltEM/TwW2Is3KwvI/AAAAAAAABS0/9IZD4Guzh9Q/s154/anty-psychiatria.blogspot.com.jpg" alt="anty-psychiatria.blogspot.com" /><p style="font-family:Times new roman; font-size:10px;">http://anty-psychiatria.blogspot.com/</p></a>

lub kod zwykły link: <a href="http://anty-psychiatria.blogspot.com/" target="_blank">http://anty-psychiatria.blogspot.com/</a>

KOD QR - ZESKANUJ STRONĘ I PRZEKAŻ DALEJ

Etykiety bloga: