Marina Trutko, niegdyś fizyk jądrowy w Dubnej, miasteczku położonym sto kilkadziesiąt kilometrów od Moskwy, od wielu lat krytykowała władze i pełniła funkcję publicznego obrońcy. W szpitalu przez sześć tygodni codziennie robiono jej zastrzyki i podawano leki w ramach kuracji czegoś, co zdiagnozowano jako "paranoidalne zaburzenia osobowości".
Trutko okazuje się jednak osobą bardzo opanowaną i precyzyjną, kiedy mówi o swoich przejściach z wymiarem sprawiedliwości i psychiatrami, przywołując bez zaglądania do źródeł najdrobniejsze szczegóły dotyczące rosyjskiego prawa. Według niezależnej oceny nie ma ona "zwykłej osobowości", ale jest "bardzo zdolna, kreatywna”" i nie wykazuje żadnych objawów choroby psychicznej.
Przypadek Trutko to kolejny dowód, że psychiatria w sowieckim stylu znów staje się w Rosji narzędziem służącym zastraszaniu lub kompromitowaniu obywateli, którzy zadzierają z władzami, twierdzą działacze praw człowieka i niektórzy specjaliści w dziedzinie zdrowia psychicznego. Pomimo przeprowadzenia w kraju poważnych reform na początku lat 90., ta forma represji bywa znów stosowana.