Autor: Prof. Thomas S. Szasz
W eseju: ”Mit choroby psychicznej”, który opublikowałem w 1960 roku i w mojej książce o tym samym tytule, która ukazała się w rok później, postawiłem jednoznaczną tezę: należy zmienić medyczny charakter koncepcji choroby psychicznej i aby odrzucić moralne prawo psychiatrycznych interwencji przez nie uzasadnianych argumentowałem, że zjawiska dawniej nazywane jako “psychozy” i “neurozy”, teraz po prostu nazywane chorobami psychicznymi, są w istocie jedynie dezorientującymi zachowaniami doświadczającego ich podmiotu wobec innych ludzi bądź wobec siebie samego.
Tamten czas, przed 50 laty, nadawał sens twierdzeniu, że choroby psychiczne nie są chorobami. Nie widzę sensu czynić tego dzisiaj. Debata o tym, co zalicza się jako chorobę psychiczną została zastąpiona przez polityczno-sądowe wyroki i kryteria ekonomiczne. Stare „choroby“ takie jak homoseksualizm znikają, a w to miejsce pojawiają się nowe, takie jak nadpobudliwość psychoruchowa ( ADHD) i inne.
50 lat temu pytanie: ”Czym jest choroba psychiczna?” było przedmiotem zainteresowania lekarzy, filozofów, socjologów, jak i ogółu społeczeństwa. Dziś nie należy to już do sprawy. Pytanie to zostało rozstrzygnięte przez posiadaczy politycznej władzy. To oni orzekli, że choroba psychiczna jest chorobą jak każda inna [3]. Minister zdrowia David Satcher dodał: ”tak jak coś jest nie tak z sercem, nerkami i wątrobą, tak rzeczy się mają i z mózgiem” [4]. Zatem władza polityczna i lobby zawodowe w obronie swoich własnych interesów zjednoczyły się w przekształcaniu fałszywej wiary w “faktyczne kłamstwo” [5]. Twierdzenie, że "choroby psychiczne" są diagnozowane jako “zaburzenia pracy mózgu" nie jest oparte na badaniach naukowych - to błąd i zwodzenie lub naiwne odnowienie somatycznych założeń długi czas dyskredytowanych przez humoralną teorię chorób. Moje twierdzenie, że choroby psychiczne to fikcyjne choroby, także nie jest oparte na naukowych badaniach. Badania te bowiem opierają się na patologiczno-materialistyczno-naukowej definicji choroby jako strukturalnej lub funkcjonalnej zmianie komórek, tkanek i narządów. Jeśli zaakceptujemy tę definicję choroby, to oznacza to, że choroba psychiczna jest metaforą i twierdzenie, że to spojrzenie potwierdza analityczne prawdy, nie jest tematem do empirycznej falsyfikacji.
“Mit choroby psychicznej” zgorszył wielu psychiatrów, jak i pacjentów. Moje przestępstwo polegało na tym, że zwracałem uwagę i wzywałem opinię publiczną do zakwestionowania lingwistycznych pretensji psychiatrii i jej nadrzędnej pozycji w „sztuce nazywania rzeczy”. Kto może być przeciw "pomaganiu cierpiącym pacjentom" lub "zapewnieniu pacjentom leczenia ratującego życie"? Odrzuciwszy wprowadzający w błąd żargon podkreślałem, że szpitale psychiatryczne są jak więzienia - nie szpitale, że przymusowa hospitalizacja psychiatryczna jest rodzajem więzienia, a nie opieki medycznej i że przymus sprowadza psychiatrów do funkcji sędziów i strażników, a nie lekarzy i uzdrowicieli. Sugerowałem, abyśmy odrzucili tradycyjną psychiatryczną perspektywę i zamiast interpretować “chorobę psychiczną” psychiatrycznymi terminami, opierali się na moralności, ,,właściwej sztuce nazywania rzeczy”, prawie, a nie medycynie, leczeniu, czy nauce.
Twierdzenie, że choroba psychiczna nie jest problemem medycznym, jest sprzeczne z panującą obecnie opinią publiczną i dogmatami psychiatrycznymi. Kiedy ktoś słyszy gdy mówię, że nie ma czegoś takiego jak choroba psychiczna, jest prawdopodobne, że odpowie: "Ale ja wiem, że ktoś został zdiagnozowany jako chory psychicznie i okazało się, że ma guza mózgu. W odpowiednim czasie, w wyniku udoskonaleń w zakresie technologii medycznych, psychiatrzy będą mogli udowodnić, że wszystkie choroby psychiczne są chorobami ciała.” Takie rozumowanie nie jest w stanie obalić mojego twierdzenia, że choroba psychiczna jest metaforą. To się rozumie samo przez się. Lekarz, który stwierdza, że osoba zdiagnozowana jako psychicznie chora cierpi na defekt mózgu, odkrywa jedynie, że pacjent został błędnie zdiagnozowany. On nie ma choroby umysłowej, on ma niezdiagnozowaną chorobę ciała. Błędna diagnoza lekarza nie jest dowodem, że termin „choroba psychiczna” odnosi się do klasy chorób mózgu.
Faktem jest, że w epoce biologicznych odkryć charakteryzowano pewne świadectwa z historii medycyny jako formy “szaleństwa”. Jedne po drugiej były stopniowo identyfikowane z manifestacją jakiejś choroby somatycznej, takich jak beri beri czy neurosyfilis. W wyniku tych odkryć powinno stać się jasne, że choroby te przestają być formą psychopatologii i są sklasyfikowane i traktowane jako forma neuropatologii. Jeśli wszystkie te stany, nazywane obecnie “chorobami psychicznymi”, dowodziłyby chorób mózgu, nie byłoby potrzeby tworzenia pojęcia choroby psychicznej i termin ten pozbawiony byłby wszelkiego znaczenia. Jednakże, ponieważ termin ten odnosi się do opinii niektórych osób o (niewłaściwym) zachowaniu innych osób, to w rzeczywistości dzieje się dokładnie odwrotnie. Historia psychiatrii to historia stale rosnącej listy "zaburzeń psychicznych".
Teza moja, którą przedstawiłem w “Micie choroby psychicznej”, nie była tylko nowym spojrzeniem, ale radykalną zmianą perspektywy – odkryciem. Tylko to wydawało mi się właściwym sposobem wtedy i wydaje się, że jeszcze bardziej dzisiaj, ponieważ zastąpiliśmy stare, religijno-humanistyczne poglądy na tragizm życia w nowoczesnym, odhumanizowanym świecie, pseudomedyczną perspektywą na ten temat.
Zeświecczenie codziennego życia, a wraz z nim, medykalizacja duszy i cierpienia - nieodłącznie związanego z życiem, rozpoczyna się pod koniec XVI wieku. W Anglii, “Makbet” Szekspira jest tego zwiastunem. Przytłoczona poczuciem winy za swoje mordercze czyny Lady Makbet "szaleje". Czuje się silnie pobudzona, jest niespokojna, nie może jeść, odpoczywać lub spać. Jej zachowanie niepokoi Makbeta, który posyła po lekarza aby wyleczył jego żonę. Lekarz przybywa, szybko rozpoznaje źródło problemu Lady Makbet i stara się odrzucić wysiłki Makbeta na rzecz medykalizacji cierpień żony:
Lekarz. Nie w mojej mocy cierpieniu temu ulżyć.
Lekarz. Niedobrze, zainfekowany umysł.
Czyny przeciwne naturze
czas wielkich niepokojów rodzą.
Nieraz zatroskana wyrzutami dusza
snom tylko tajemnice swe powierza.
Jej potrzebny ktoś bardziej boski niż lekarz.
(Akt V, Scena 1) [19]
Makbet odrzuca tę diagnozę i wymaga by lekarz “leczył” jego żonę. Szekspir wprowadza na scenę lekarza wypowiadającego nieśmiertelne słowa, które dokładnie stoją w sprzeczności z tym, co dzisiaj psychiatrzy i opinia społeczna uczą mówić i myśleć.
Makbet. Jak się ma nasza chora, doktorze?
Lekarz. Nie tyle jest chora, panie,
ile udręczona natrętnymi widziadłami,
które nie pozwalają jej wypoczynku zażyć.
Makbet. Wylecz ją z tego!
Czy nie możesz pomóc choremu na umyśle?
Wyrwać z pamięci zakorzeniony smutek?
Wygnać zalęgłe w mózgu niepokoje?
I jakimś słodkim antidotum usunąć
z piersi ciężar, który serce gniecie?
Lekarz. W takich razach cierpiący
sam musi sobie radzić.
(Akt V, Scena 3) [19]
Wgląd Szekspira, że “szalona” osoba musi pomóc sama sobie jest natychmiastowy, głęboki i oczywisty. Głęboki, ponieważ jeśli jesteśmy świadkami cierpienia, wzbudza to w nas impuls do pomocy, do zrobienia “czegokolwiek” dla cierpiącej osoby. Ale też oczywisty, ponieważ zrozumienie cierpienia Lady Makbet jako zaburzonej, wewnętrznej retoryki (wyobraźni,”halucynacji”, głosu sumienia), prowadzi do zrozumienia, że środek też musi być wewnętrzną retoryką ( rozmową z samym sobą, wewnętrznym uleczeniem).
Może będzie tutaj na miejscu krótki komentarz na temat „wewnętrznej retoryki”.
W mojej książce "The Meaning of Mind" (1996) proponuję abyśmy rozumieli myślenie jako wewnętrzny dialog, tak jak to proponował Platon. Zapytany przez Theatetusa, w jaki sposób opisać “proces myślenia”, Sokrates odpowiada: „Jako dyskurs, który umysł prowadzi na każdy temat - jest rozważaniem ... kiedy umysł myśli, to po prostu mówi do siebie” [6]. (To jest współczesne tłumaczenie. Starożytni Grecy nie używali słowa “umysł” jako rzeczownika).
Pod koniec XIX wieku, w czasie medycznych podbojów duszy, wszystko pozostało bez zmian.Tylko filozofowie i pisarze rozpoznali i wytknęli ten tragiczny błąd. Søren Kierkegaard (1813-1855) ostrzegał:
„W naszych czasach jest lekarz, który z leczenia dusz korzysta... i on wie co robi!”
Doktor - Dywersja, dużo dywersji.
Pacjent – (Mówi pan to doktorze) aby złagodzić niepokój sumienia?
Doktor - Brednie! Uwolnij się od tych głupstw! Niepokój sumienia? - nie ma takiej rzeczy [7] [19]
Dziś rola lekarza jako uzdrowiciela duszy wydaje się być bezsporna [8]. Nie ma dzisiaj złych ludzi, są tylko psychicznie chorzy ludzie. “Obrona przed szaleństwem” anuluje złe zachowanie - grzech polegający na pokusie i tragedii. Lady Makbet jest istotą ludzką, nie dlatego, że jest taka jak każdy z nas - “upadłą istotą”, ona jest człowiekiem, ponieważ jest psychicznie chorym pacjentem, który jak ludzie - z natury jest zdrowa, dobra, zanim choroba psychiczna nie sprawi, że jest “chora”. Obecny trend komentujących opinii dowartościowuje moralnie Lady Makbet kiedy głosi, że została zdehumanizowana tylko przez swe szaleństwo i samobójstwo [9].
Wszystko, co czytam, uczę się i dowiaduję, prowadzi do utwierdzania się we mnie przekonania, że zachowania, które określamy mianem choroby psychicznej i do której przypisujemy masę obraźliwych etykietek w naszym leksykonie obłędu, to nie są choroby psychiczne. To są efekty medykalizacji niepokojących zachowań i zakłoceń, to są efekty stygmatyzujących definicji. Taka osoba postrzegana jest jako medycznie niepełnosprawna, potrzebująca medycznego leczenia. Ta kulturowa transformacja jest nakręcana i wprawiana w ruch głównie przez współczesną ideologię terapeutyczną, która zastąpiła – wyparła stare teologiczne widzenie świata, oraz przez polityczne i zawodowe interesy.
W zasadzie praktyka medyczna zawsze opierała się na zgodzie pacjenta, nawet jeśli jego prawa były łamane. Następstwem tej zasady jest to, że choroba ciała nie uzasadnia pozbawienia wolności pacjenta, a jeżeli do tego dochodzi jest to ewidentna niekompetencja (i czasami oczywiste niebezpieczeństwo dla innych przypisane chorobie zakaźnej). Tak więc doszedłem do wniosku, że nie tylko większość osób sklasyfikowanych jako chorzy psychicznie chorymi nie są ale, że pozbawianie ich wolności i odpowiedzialności ze względu na chorobę - dosłowną lub metaforyczną, jest poważnym naruszeniem podstawowych praw człowieka.
W szkole medycznej zacząłem rozumieć, że moja interpretacja była słuszna, że choroba psychiczna to mit i dlatego niemądrym jest szukanie przyczyny i leczenie tych fikcyjnych dolegliwości. Takie rozumienie zintensyfikowało moją moralną odrazę wobec potęgi psychiatrów nad ich pacjentami.
Choroby ciała mają swoje przyczyny takie jak: czynniki zakaźne, czy niedobór potrzebnych składników w pożywieniu i często można je wyleczyć lub im zapobiec przez niwelację przyczyn. Niektóre osoby mówią, że są chore psychicznie - jednak nie mogą one być leczone środkami psychoaktywnymi lub poddawane innym zabiegom medycznym, a z drugiej strony ich motywy działań muszą zostać zrozumiane. Mogą wówczas skorzystać z pomocy osób, które je szanują, rozumieją ich położenie i pomagają im pokonać przeszkody, w obliczu których stanęły.
Patolog używa terminu "choroba" jako predykatu obiektów fizycznych: komórek, tkanek, narządów i organów. Podręczniki patologii opisują zaburzenia ciała, żywego lub martwego, a nie zaburzenia osoby, umysłu i zachowania. René Leriche (1874 - 1955), twórca nowoczesnej chirurgii naczyniowej, trafnie zauważył: "Jeśli ktoś chce opisywać choroby musi być odhumanizowany. W chorobie, kiedy wszystko jest powiedziane i zrobione, najmniej ważną rzeczą jest człowiek" [10].
Dla praktyki patologii i chorób - jako pojęć naukowych, osoba jako potencjalnie cierpiąca nie ma znaczenia, w przeciwieństwie do praktyki medycznej rozumianej jako służba ludzkości w imię porządku prawnego społeczeństwa - osoba jako pacjent jest niezwykle ważna. Dlaczego? - ponieważ zachodnia praktyka medyczna jest kierowana przez nakaz etyczny primum non nocere ( łac. ) - “po pierwsze nie szkodzić” i opiera się na założeniu, że pacjent ma swobodę poszukiwań, akceptacji lub odrzucenia diagnostyki medycznej i leczenia. W przeciwieństwie do tego psychiatria kieruje się założeniem, że psychicznie chory pacjent może być "niebezpieczny dla siebie lub innych" i że moralnym i zawodowym obowiązkiem psychiatry jest ochrona pacjenta przed samym sobą i społeczeństwa przed pacjentem [11].
Zgodnie z kryteriami patologiczno-naukowymi, każda choroba jest materialnym zjawiskiem, swoistym dla organizmu żywego, które można obiektywnie zweryfikować. W tym samym sensie możemy powiedzieć, że temperatura czegokolwiek jest jednoznacznie weryfikowalna. W przeciwieństwie do tego diagnoza choroby psychicznej pacjenta jest wyrokiem licencjonowanego lekarza, w takim samym sensie jak określa się szacunkową wartość dzieła sztuki poprzez osąd biegłego rzeczoznawcy. Mieć chorobę to nie to samo, co odgrywanie roli pacjenta, nie wszystkie chore osoby są pacjentami i nie wszyscy pacjenci są chorzy. Niemniej jednak lekarze, politycy, prasa i opinia publiczna mieszają i mylą te kategorie [12].W przedmowie do: “Mitu choroby psychicznej”, wyraźnie stwierdzam, że książka ta nie jest wkładem do psychiatrii:'To nie jest książka dla psychiatrii, to jest książka o psychiatrii, stawiająca pytanie: czym ludzie, a zwłaszcza psychiatrzy i pacjenci, jedni dla drugich, powinni być?' [13]
Niemniej wielu krytyków nie zrozumiało tego i trwa nadal w uporczywym odrzucaniu tej książki, przeoczając fakt, że jest to radykalne staranie o to, aby przekształcić pojęcie "choroby psychicznej" z rozumienia go jako problemu medycznego, w problem językowo-fenomenologiczny. Nic w tym dziwnego, że najbardziej pozytywne oceny mojej pracy wydali ci, którzy nie wywodzą się ze środowiska psychiatrycznego i którzy w żaden sposób nie czuli się zagrożeni moją odnowioną wizją psychiatrii i pokrewnych jej profesji [14],[15]. Jedna z najbardziej wnikliwych ocen jest zawarta w eseju: „Retoryczny paradygmat w historii psychiatrii: Thomas Szasz i mit choroby psychicznej" napisanym przez profesora komunikacji Richarda E. Vatz i profesora prawa Lee S. Weinberga:
„W swoich retorycznych atakach na temat medycznego paradygmatu psychiatrii, Szasz nie tylko przekonuje do alternatywnego paradygmatu, ale też dokładnie mówi, że psychiatria jest pseudonauką, porównywalną z astrologią... Przyjęcie fenomenologicznego paradygmatu jest mało prawdopodobne, ponieważ ten nowy paradygmat reprezentuje drastyczne zmiany i rzeczywiście odrzuca psychiatrię jako przedsięwzięcie naukowe - słownictwo dla tych dwu paradygmatów jest zupełnie inne i niezgodne... Tak jak Szasz twierdzi, że psychicznie chorzy są podmiotami moralnymi, podobnie też widzi psychiatrów - jako podmioty moralne... W fenomenologicznym paradygmacie psychiatra, który pozbawia ludzi ich autonomii, byłby postrzegany jako świadomie działający agent – urzędnik - dysponent władzy, mający angaż, który zwalnia go z moralnej odpowiedzialności za swoje czyny, a nie lekarz zapewniający terapię. Fenomenologiczny paradygmat stanowi poważne zagrożenie dla instytucjonalnej psychiatrii ...bez naukowego potwierdzenia swoich hipotez, psychiatria staje się czymś więcej niż tylko narzędziem kontroli społecznej - staje się również podstawowym gwałcicielem indywidualnej wolności i autonomii jednostki, chronionym „pod medycznym płaszczykiem”.” [16]
Zmarły Roy Porter, znany historyk medycyny, następująco podsumował moje tezy:
“Wszystkie oczekiwania na znalezienie etiologii chorób psychicznych - ciała lub umysłu, w spojrzeniu Szasza (nie wspomina o Freudowskim podziemnym świecie), są błędem kategorii lub wynikiem złej wiary... Sstandard psychiatrycznego podejścia do szaleństwa i jego historia są dotknięte przez szereg nielegalnych założeń i pytań mal pose´s ( fr.)'' [17].
Jednym z najbardziej bezprawnych założeń związanych ze standardowym psychiatrycznym podejściem do szaleństwa, jest traktowanie osób określonych mianem psychicznie chorych, jako chorych pacjentów wymagających psychiatrycznego leczenia, niezależnie od tego, czy szukają oni, czy też odrzucają tę pomoc. Jest to oczywiste, ale często przeocza się szczególne trudności w psychiatrii, mianowicie, że termin ten odnosi się do dwóch radykalnie odmiennych rodzajów praktyk: leczenia-uzdrawiania "Duszy" przez rozmowę oraz zmuszania-kontrolowania osób przemocą, autoryzowaną i reprezentowaną przez władzę. Zarówno krytycy psychiatrii, jak również dziennikarze i opinia publiczna regularnie błądzą w rozróżnianiu pomiędzy dobrowolnym doradztwem pacjentom - klientom, a zmuszaniem ich - niczym więźniów, i usprawiedliwianiem systemu psychiatrycznego.
Dawniej, kiedy Kościół i państwo były sprzymierzone, ludzie przyjęli teologiczne uzasadnienie dla państwa sankcjonującego przymus. Dzisiaj, kiedy medycyna i państwo są sprzymierzone, ludzie akceptują terapię uzasadnianą i sankcjonowaną przymusem państwowym. W ten sposób około 200 lat temu psychiatria stała się ramieniem państwowego aparatu przymusu i to jest powód, dlaczego cała medycyna jest zagrożona tym, że zostanie przekształcona z osobistej opieki w system politycznej kontroli. Rzeczy omawiane w niniejszym artykule nie są niczym nowym. 99 lat temu Eugen Bleuler (1857-1939) zawarł w swoim magnum opus ( łac.) - „Dementia Praecox“ taką refleksję:
„Najpoważniejszym problemem, spośród wszystkich objawów schizofrenicznych, są samobójcze popędy. Zdaję sobie z tego dogłębnie sprawę, że nasz dzisiejszy system społeczny żąda wielkiego i całkowitego okrucieństwa od psychiatrów w tym zakresie. Ludzie są zmuszani, aby żyć na siłę życiem, które z tych czy innych powodów stało się dla nich nie do zniesienia...Większość z naszych środków restrykcji nie byłaby konieczna, jeśli nie bylibyśmy zobligowani do zachowania życia pacjentów, które dla nich samych, jak i dla innych, stanowi jedynie wartość ujemną. Jeśli to wszystko będzie co najmniej służyło jakiemuś celowi!... W obecnym czasie, my psychiatrzy, jesteśmy obciążeni tragiczną odpowiedzialnością przestrzegania okrutnych praw społecznych. Ale naszym obowiązkiem jest czynić wszystko, co może przynieść zmianę w tych poglądach w najbliższej przyszłości...'' [18]
Chcę zwrócić uwagę, że byłoby poważnym błędem interpretowanie tego przesłania, jako poparcie poglądu, że my, psychiatrzy, określamy i dewaluujemy jednostki, zdiagnozowane jako schizofrenicy, jako posiadający życie niegodne życia. Przeciwnie, Bleuler, osoba wyjątkowo prawa i współczujący lekarz, pisał o konieczności uznania prawa schizofreników do zdefiniowania i kontroli nad własnym życiem i żeby psychiatrzy nie pozbawiali ich prawa do decydowania o nim.
Bez względu na spuściznę Bleulera - jej światowego wpływu na psychiatrię, psychiatrzy zignorowali jego zarzuty i nawoływanie do stawienia oporu przeciwko okrutnemu stanowisku społecznemu. Stało się, o ironio!, odwrotnie. Odkrycie Bleulera na temat schizofrenii powoli zostało zaatakowane przez jej umedycznienie – przez tych co tęsknią za niebytem. Doprowadziło to do stworzenia pseudonauki - ”samobójstwologii” i przyczyniło do umiejscowienia psychiatrii w moralnym grzęzawisku, w którym się ona obecnie znajduje.
*Plenary address, Royal College of Psychiatrists, Edinburgh, Scotland, June 24, 2010.
**Professor of psychiatry emeritus, State University of New York Upstate Medical University, Department of Psychiatry, Syracuse, New York 13210, USA.
References
1. Szasz, T. The Myth of Mental Illness. Amer Psychologist. 1960; 15: 113-18.
2. Szasz, T. The Myth of Mental Illness: Foundations of a Theory of Personal Conduct. Hoeber-Harper, 1961; Revised Edition, HarperCollins 1974, 2000; Expanded 50th Anniversary Edition. HarperCollins, 2011.
3. Clinton, WJ. Remarks by the President, etc. ...at White House Conference on Mental Health. June 7, 1999. http://archives.
clintonpresidential center.org/?u=060799-speech-by-president-at-
conference-on-mental-health
4. Satcher, D. Satcher discusses MH issues hurting black community. Psychiatric News. 1999: 34: 6.
5. Szasz, T. Psychiatry: The Science of Lies. Syracuse University Press, 2008.
6. Szasz, T., The Meaning of Mind: Language, Morality, and Neuroscience [1996], 1-2. Syracuse University Press, 2002.
7. Kierkegaard, S. A Visit to the Doctor: Can Medicine Abolish the Anxious Conscience?, in Parables of Kierkegaard 57. Edited by Thomas C. Oden. Princeton University Press, 1978.
8. Hawthorne, N. The Scarlet Letter. 1850. 124-125. Bantam Dell, 2003.
9. Macbeth Summary. Study Guide, http://www.enotes.com/macbeth/
10. Quoted in Canguilhem, G. On the Normal and the Pathological. 46. Boston: D. Reidel, 1978.
11. Szasz, T. Psychiatry and the Control of Dangerousness: On the Apostrophic Function of the Term ‘Mental Illness.’ J Med Eth. 2003. 29: 227-230.
12. Szasz, T. 1991. Diagnoses are Not Diseases. Lancet. 1991. 338: 1574-1576.
13. Szasz, T., The Myth of Mental Illness. 1961. xi.
14. Grenander, ME. Editor. Asclepius at Syracuse: Thomas Szasz, Libertarian Humanist. State University of New York, Mimeographed, 1980.
15. Hoeller, Keith. 1997. Thomas Szasz: Moral Philosopher of Psychiatry. Rev Existential Psychology & Psychiatry. 1997. 23: Nos. 1, 2 & 3.
16. Vatz, RE and Weinberg, LS. The Rhetorical Paradigm in Psychiatric History: Thomas Szasz and the Myth of Mental Illness, 311-330. In Micale, MS. and Porter, R. Editors. Discovering the History of Psychiatry. Oxford University Press, 1994.
17. Porter, R. 2002. Madness: A Brief History. 1-3. Oxford University Press, 2002.
18. Bleuler, E. Dementia Praecox or the Group of Schizophrenias. Translated by Joseph Zinkin. 488-489. International Universities Press, 1911.
19. Tłumaczenie własne.
Tł.: VelChmielo
tak naprawde to cały czas jest toczaca sie wojna miedzy satanizmem a Bogiem!
OdpowiedzUsuńBo nawet tu ukazuje sie jak sily Mroku generuja masowo cierpienia człowieka wygenerowane własnie przez system antyludzki, by karmic demonczne siły energia zyciowa człowieka!
A psychiatra, jak i sam aparat systemu rzadowego wspiera te siłe mroku....
to cierpienie generowane przez czlowieka, jak i zwierzat,sa celowo tworzone, by byty ciemnosci mialy pokarm!
a kiedy Mrok karmi sie slabszym? gdy ten jest nieswiadomym kim jest, i pozwala sie kontrolowac i manipulowac...