Sądy zamykają w szpitalach psychiatrycznych zupełnie zdrowych ludzi. Na badania. Niektórzy za pobyt w szpitalu muszą jeszcze zapłacić.
Hanna Różańska z Poznania boi się otwierać drzwi własnego domu. Bo nie wie, czy ten, kto do nich puka, to nie listonosz. Wie za to, że na poczcie czeka list, który zrujnuje jej życie: skierowanie na zamknięte badania psychiatryczne. Wie też, że po takich badaniach, choć jest całkiem zdrowa, dostanie etykietkę wariatki.
Alicja Grynia z Zamorza (mała, drobna, oskarżona o to, że w 2002 roku "naruszyła nietykalność cielesną dwóch policjantów") i Marian Orzałkiewicz z Przeźmierowa (sądził się z sąsiadem), oboje z Wielkopolski, odbiór listu mają już za sobą. Po otwarciu koperty dowiedzieli się, że muszą poddać się badaniom w szpitalu psychiatrycznym.
Po Grynię policjanci przyjechali do pracy. - Byłam w szoku - mówi. - Gdy dowiedziałam się, że spędzę tam miesiąc, zaczęłam się wyrywać. Lekarze na całą noc zostawili mnie przypiętą pasami do łóżka.
Orzałkiewicz zgłosił się na badania sam. Okazało się, że jest zdrowy. - Ale wolałbym wylądować w więzieniu niż tam - stwierdza. Jak opowiedzieć to, co przeżył? Ten widok twarzy chorych, wykrzywionych lekami psychotropowymi, ze strużkami śliny cieknącej z ust? Boże, jak on się bał, że zostanie tam na zawsze. A potem, już po powrocie, znaczące spojrzenia ludzi. Był w psychiatryku, więc pewno nie bez powodu. Teraz na dodatek musi zapłacić za pobyt w "wariatkowie" 5,6 tys. zł w ramach kosztów sądowych. Bo przegrał sprawę z sąsiadem.
Artykuł 203 kodeksu postępowania karnego zezwala sądom i prokuratorom na kierowanie podejrzanych i oskarżonych na badania psychiatryczne, jeśli są podejrzenia co do ich poczytalności. Bez względu na wagę sprawy. W większości przypadków taką
ekspertyzę wykonuje biegły psychiatra podczas jednorazowego, ambulatoryjnego badania. Ale może stwierdzić, że to za mało, i wnioskować o umieszczenie w szpitalu. Co roku na oddziałach psychiatrycznych internowane są w ten sposób 3-4 tysiące osób, przebywają tam nawet po 6 tygodni. Obok brutalnych morderców i gwałcicieli - rozwodzące się żony, pechowi biznesmeni, a nawet ofiary przestępstw. Czasem ma to wymiar zwyczajnej szykany - tak jak w przypadku Zbigniewa Osewskiego.
Pobierz artykuł w PDF: Kliknij
Alicja Grynia z Zamorza (mała, drobna, oskarżona o to, że w 2002 roku "naruszyła nietykalność cielesną dwóch policjantów") i Marian Orzałkiewicz z Przeźmierowa (sądził się z sąsiadem), oboje z Wielkopolski, odbiór listu mają już za sobą. Po otwarciu koperty dowiedzieli się, że muszą poddać się badaniom w szpitalu psychiatrycznym.
Po Grynię policjanci przyjechali do pracy. - Byłam w szoku - mówi. - Gdy dowiedziałam się, że spędzę tam miesiąc, zaczęłam się wyrywać. Lekarze na całą noc zostawili mnie przypiętą pasami do łóżka.
Orzałkiewicz zgłosił się na badania sam. Okazało się, że jest zdrowy. - Ale wolałbym wylądować w więzieniu niż tam - stwierdza. Jak opowiedzieć to, co przeżył? Ten widok twarzy chorych, wykrzywionych lekami psychotropowymi, ze strużkami śliny cieknącej z ust? Boże, jak on się bał, że zostanie tam na zawsze. A potem, już po powrocie, znaczące spojrzenia ludzi. Był w psychiatryku, więc pewno nie bez powodu. Teraz na dodatek musi zapłacić za pobyt w "wariatkowie" 5,6 tys. zł w ramach kosztów sądowych. Bo przegrał sprawę z sąsiadem.
Artykuł 203 kodeksu postępowania karnego zezwala sądom i prokuratorom na kierowanie podejrzanych i oskarżonych na badania psychiatryczne, jeśli są podejrzenia co do ich poczytalności. Bez względu na wagę sprawy. W większości przypadków taką
ekspertyzę wykonuje biegły psychiatra podczas jednorazowego, ambulatoryjnego badania. Ale może stwierdzić, że to za mało, i wnioskować o umieszczenie w szpitalu. Co roku na oddziałach psychiatrycznych internowane są w ten sposób 3-4 tysiące osób, przebywają tam nawet po 6 tygodni. Obok brutalnych morderców i gwałcicieli - rozwodzące się żony, pechowi biznesmeni, a nawet ofiary przestępstw. Czasem ma to wymiar zwyczajnej szykany - tak jak w przypadku Zbigniewa Osewskiego.
Czytaj całość: http://spoleczenstwo.newsweek.pl/
Jestem sama ofiarą przemocy sądowo psychiatrycznej,znam to piekło od wewnątrz. Najgorsze jest to że nikt nie daje wiary że tak jest ,lecz wierzy lekarzom psychiatrą i sądą -NIESTETY.
OdpowiedzUsuńChciałam dodac że jestem zdruzgotana ,gdyż myślałam że jestem osobą ,byc może i jedyną którą tak skrzywdzono a tym czasem . Przeszłam przez tych ludzi piekło .Ośmieliłam się po 7latach ich tyrani na moją osobę głośno to wykrzyczec ,obronic swoją własnośc ,gdyż żaden sąd ,prokuratura ,policja tego nie czyni.Teraz mam kłopoty -z zarzuconego wykroczenia przerabiają to na przestępstwo ,aby móc mnie uciszyc .Mam dowody jak wyglądał naprawdę przebieg badania psychiatrycznego ,z którego zostały powyrywane moje słowa ,a następnie zostały przerobione według uznania psychiatry ,taka aby pasowały dla totrzeb sądu ,który z kolei przerobi je dla ochrony samego pstchiatry jak i poprzedników popełnionych przestępstw na moją szkodę i wymiaru sprawiedliwości.Innymi słowy grozi mi następne piekło sądowo psychiatryczne .Jestem osobą zdrową ok.4 lata nie miałam kontaktu z żadnymi lekami lekarzami psychiatrii czy psychiatrów ,nigdy nie leczyłam się .Wykorzystali mój lęk w który sami mnie wprowadzili,prawie przez nich nie umarłam -wykorzystali to jak tylko mogli. Nikogo nie obchodziło czy zniosę tyle zaznanej niegodziwości ,dla nich był ważny tylko koniuszek własnego nosa.Zadano mi taki ból przede wszystkim psychiczny że czułam się dosłownie żywym trupem
OdpowiedzUsuń(czułam tylko swoją jakby powiedziec swoją duszę ,swój byt,ból nic po zatym) ,bolały mnie wszystkie narządy , każda komórka mojego ciała.I nie dlatego że to był wynik choroby jakiejkolwiek tylko zadanego bólu przez swych bezlitosnych oprawców. tak było jeszcze 2 lata temu teraz czuję że muszę walczyc o sprawiedliwośc .Pozdrawiam wszystkich poszkodowanych i tych którzy pomagają ofiarą przemocy psychiatrycznej.Ja również szukam pomocy Pochodzę z Białego Dunajca ,nazywam się Danuta Bancerz.
Zgadzam się w 100%!
UsuńLudzie są nieświadomi tego, co się dzieję to prawda, wierzą w subiektywne opinie nieetycznych psychiatrów. Logika tychże "biegłych" jest porażająco durna, a mimo to uwzględniana w procesach sądowych.
Takich psychiatrów za poniesione krzywdy winno się oskarżyć i wyciągnąć konsekwencję za nieetyczne, niemające NIC wspólnego z medycyną, postępki i pomówienia! Ze skutkiem utraty możliwości wykonywania zawodu! Jednak w tym kraju dalej „robią oni swoje”, i bezkarni - cieszą się z czystego zysku…
Należy bezwzględnie ujawniać nadużycia, psychiatrzy włącznie z wymiarem sprawiedliwości stoją ponad prawem. Prawo chroni tych przestępców, którzy dosłownie w świetle autorytetu medycznego wykańczają ludzi! Być może w końcu społeczeństwo się obudzi i przerwie zmowę milczenia!
zlot lekarzy i prawników 30.06.12 nowy tomyśl open
OdpowiedzUsuńTa pani Danuta z Białego Dunajca jest naprawdę chora . Nie można wierzyć każdemu wpisowi !
OdpowiedzUsuńDobra powiedz jakie masz prawo tak mówić? Czy masz ku temu wiedzę i kompetencję, czy opierasz swoje twierdzenia tylko i wyłącznie na swoich przypuszczeniach?
UsuńPani Danuta z Białego Dunajca jest naprawdę chora . Psychiatra wydał dobrą opinię lekarską . Powinno się wyciągnąć konsekwencje wobec oczerniającej lekarza ,sędziów , policję i sąsiadów panią Danutę .
OdpowiedzUsuńpowiedzcie co by ze mną było , pociełam się dwa razy ale tego już nie robię.mam myśli samobójcze tylko wtedy gdy naprawdę coś mnie dobije ale tak ogółem nie zabiła się bo boje się śmierci i chcę żyć.Pani pedagog o mioch samookaleczeniach dowiedziała się na bilansie od piguły,pytała mnie dlaczego to zrobiłam ja powiedziałam że przez koleżanę ale tak naprawdę chciałam na siebie wzrócić uwagę.Pytali mnie sie czy gdy się ciełam to leciała krew a ja powiedziałam tak, ale ja tak tylko powiedziałam bo wiedziałam że mimo że woda leciała to i by tak mi nie uwierzyli.Zwołali moją mamę do szkoły pedagoszka najbardziej gadała bo mówiła jej o samobójstwach i że takie coś jak ja zrobiłam to może do tego doprowadzić(ale ja wiem ze cięcie się jest głupie i to boli i nie mam zamiaru tak umierać wolę umrzeć wtedy gdy będe stara najwyżej na zawał serca bo niestety popalam).mama to co gadała pedagog jednym uchem wpuszczała a jednym wypuszczała.Była zresztą zdenerwowana bo mama nie chciała przyjśc na to spodkanie bo wiedziała nie ma sęsu i jestem normalna,ale pedagog do niej zadzwoniła i powiedziała że jak nie przyjdzie to sprawa trafi do sądu.No i tak mamę męczono gdzieś 2 godziny.A głownie to całe spodkanie polegało na tym żeby mama podpisała zgodę na lecznie psychiatryczne a pewnie doszło by także leczenie w szpitalu psychiatrycznym.Niestety mama podpisała zgodę ale pod przymusem pani pedagog i groźbami że mogę popełnić samobójstwo.Bez gadania i zgody mamy pani pedagog zadzwoniła do psychologa a później do psychiatry ale do psychiatry się nie dodzwoniła(i de we ro ni mo mama odetchneła z ulgą).Do psychologa poszłam ale jeden raz.Ogółem to spodkanie polegało na pogadaniu ale to co pani psycholog mówiła omówiłam z mamą.Jeszcze chodziłam do pedagog z poprzedniej szkoły na takie zajęcia i w sumie to samo gadały aż mi się spać chciało.Do psychiatry nie poszłam i dobrze że tego nie zrobiłam czytając jak psychiatrzy łamią prawa.
OdpowiedzUsuńWitam osobę, anonimową dokonującą powyższego wpisu anonimowego w dniu 4 marca 2014r. która w swej niegodziwości -cynicznie wypowiada się powyżej na mój temat w poczuciu bezkarności . Na dodatek jakby sypała dowodami z rękawa na poparcie swých wywodów . Ponadto twerdząc jeszcze tym samyże ja kłamię. Jeżeli takie dowody posiada niech ujawni swoje dane osobowe , a nastēpnie dowody na poparcie że kłamię czy zmyślam. W przeciwnym wypadku niech zamilknie na wieki , gdyż założę mu sprawę. Wpisu niniejszego dokonała Danuta Bancerz z Białego Dunajca
OdpowiedzUsuńhttp://sswiki11.blogspot.com/2016/09/leczenie-psychiatryczne-bez-zgody.html
OdpowiedzUsuń