„Aby się przekonać, do czego jest zdolny żądny sławy lekarz, wystarczy podarować mu szpikulec do lodu i zapewnić, że cokolwiek z nim zrobi, nie spotka go żadna kara.
Przed rozpoczęciem lobotomii dr Walter Freeman aplikował pacjentowi elektrowstrząsy, by go oszołomić. Następnie uczony, nazywany w amerykańskich gazetach chirurgiem ludzkich dusz, brał w dłoń szpikulec do kruszenia lodu. Używał go, bo żadne narzędzie chirurgiczne nie było wystarczająco twarde, aby zmierzyć się z kośćmi ludzkiej czaszki. Dr Freeman wpychał szpikulec w przestrzeń między gałkę oczną a powiekę. Następnie uderzał w rękojeść młotkiem imetalowe ostrze przebijało oczodół, wchodząc do płata czołowego mózgu. Wówczas doktor brał kolejny szpikulec i wbijał w drugie oko pacjenta. O dziwo, przeważnie udawało mu się nie wydłubać przy tym gałki ocznej. Na koniec chwytał za rękojeści i wykonywał koliste ruchy, szatkując na chybił trafił płaty czołowe mózgu nieszczęśnika.
Wbrew pozorom świat nauki nie uznał Freemana za nowe wcielenie doktora Mengele, lecz za proroka cudownej metody leczenia chorób psychicznych. Tak skutecznej, że wartej Nagrody Nobla.” Czytaj całość
Zobacz też:
- Lobotomia zakazana
- Lobotomia - grzebanie w mózgu
- Gdy psychiatria miała wolną rękę...
- Eutanazja – ukryte ludobójstwo pacjentów szpitali psychiatrycznych
„Czyli optymistycznie licząc, udało mu się zabić około 105 pacjentów, a resztę trwale okaleczyć. Czyniłoby to z niego jednego z najskuteczniejszych seryjnych morderców w dziejach, gdyby nie fakt, że robił to wszystko w majestacie prawa i oczywiście dla dobra ludzkości. „
OdpowiedzUsuńArtykuł ten dobrze pokazuje to, że tak jak kiedyś ludzie nie zauważyli, że jest to zwykłe kaleczenie, dając przyzwolenie na takie metody "leczenia", tak dziś nadal nie widzimy, czym niezmiennie podostaje psychiatria.